<br><br>
<span style="font-size: 18px;"><strong>Nowy Delfin Zaprasza : </strong></span><br /><br /> <a href="http://czarnydelfin.forumpl.net"><img src="https://2img.net/r/ihimg/a/img268/2677/8lpv.png" /></a>


<br><br>
<span style="font-size: 18px;"><strong>Nowy Delfin Zaprasza : </strong></span><br /><br /> <a href="http://czarnydelfin.forumpl.net"><img src="https://2img.net/r/ihimg/a/img268/2677/8lpv.png" /></a>
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Smok

Go down 
AutorWiadomość
Go??
Gość




Smok Empty
PisanieTemat: Smok   Smok EmptyNie 22 Wrz 2013 - 19:11

Smok 2iqe2kx

I M I Ę : Ming. Urodzony za czasu okazałej pełni dostał imię Jasnego Księżyca.
N A Z W I S K O : Liang. W tłumaczeniu Wysokości.
K S Y W A : Lóng (龙). Czyli po prostu Smok.
W I E K : Czterdzieści cztery lata.
C H A R A K T E R :

Morderca z klasą. Trzeba być szaleńcem by mieć zbrodnię idealną w małym palcu. Ci co styczność mają ze Smokiem już przez lat wiele wiedzą dobrze, iż mężczyzna miał parę zaburzeń, fascynował się nekrofilią. Jednak rzadko to wypływa na wierzch publicznie. Na widoku Ming jest wręcz przesadnio spokojny i małomówny. Ciężko zachęcić go do rozmowy. Można wręcz powiedzieć, że jest aspołeczny. Nie lubi miejsc, gdzie jest tłok. W takich sytuacjach zazwyczaj się ulatnia. Jako iż niemal całe dzieciństwo.. nie. Nawet niemal całe życie spędził w odosobnieniu trenując i poznając tajemnice harmonii idealnej, nie winno się mu dziwić. Przyzwyczajony do ciszy wielbi jedynie dźwięki krzyczących pod sobą kochanków, lub odgłosy natury. Nie raz medytował u boku strumienia, bądź walczył z ogniem. Wsłuchiwał się w wiatr i pieścił ziemię swym kojącym dotykiem. Mimo jednak tego opanowania i stalowych nerwów zdarza mu się wybuchać. A wtedy.. zaczyna się rzeźnia. Nachalni bądź gadatliwi ludzie nie są mile widziani, ani dobrze traktowani przez Minga. W jednej chwili może ujawnić się jego gwałtowność, agresja. Wpierw jednak pojawia się jedno jedyne ostrzeżenie. Zlekceważenie go może skończyć się nawet śmiercią.
Subtelność, łagodność, troskliwość? Patrząc na tego bydlaka ciężko określić go tymi cechami. Jest jednak na to sposób. Wystarczy podsunąć mu pod nos młodzieńca o kobiecych rysach twarzy i drobnej posturze. Ze słabości ludzie robią wszystko. A Ming mając sentymenty do takiego typu urody może nawet skłonić się nisko przed takim osobnikiem i pocałunek złożyć na jego dłoni. Człowiek przez swe upodobania może bardzo się zmienić z chwili na chwilę. Tak jest w jego przypadku. Nie skrzywdziłby drobniejszej istoty. Nauczono go walki równy z równym, choć obecnie każdy kogo napotka wypadał o wiele gorzej od mistrza.
Kiedy na jego twarzy widnieje najwięcej ekspresji? Z pewnością gdy gwałci martwe ciało. Choć to da się zmienić. Sam twierdzi, że ideał w świecie żywych byłby cudem. A dla cudów jest się sobą w każdej chwili, każdym centymetrem ciała.
Smoka można także nazwać ryzykantem. Wysokie loty nad niestabilnym podłożem. Zapach niebezpieczeństwa w powietrzu jest jedną z najpiękniejszych woni. Jest wyniosły, nieugięty i władczy. Nie da się go złamać, chyba że psimi oczami w wyjątkowych sytuacjach. Ming twierdzi, iż nie podlega żadnym rozkazom prócz tych od ojca - swego mistrza. Jeśli chodzi o podjęte przez niego decyzje lub obrane cele to mężczyzna nie spocznie puki nie osiągnie tego co planował. Często ta upartość jest nazywana przez ludzi szaleństwem, lub nawet głupotą.
Ming jest zawsze pewny siebie. Może i przesadnio. Nie zawsze liczy się z konsekwencjami swoich działań, gdyż wie, że wszystko dobrze zaplanował. W swoich morderstwach można nadać mu miano perfekcjonisty. Nawet stół do tortur musi stać prosto, nawet łańcuchy muszą zwisać równolegle do siebie. W tym przypadku jego dbałość o szczegóły może być wręcz dobijająca.
Zaobserwowano dziwne zachowanie podczas długiej i wyczerpującej walki. Lóng wydaje się być niebosko podniecony, gdy z jego ciała zaczyna się już sączyć nadmierna ilość potu. Satysfakcjonuje go ból mięśni i brak oddechu. Zdarzyło się, że pod koniec walki zaczynał ciałem ocierać się o przeciwnika. Gdy już go powalał to całował na sam koniec dziękując uprzejmie za cholernie dobry stosunek. Dziwne, prawda? Dla fetyszystów coś niedorzecznego może pobudzać seksualnie.


W Y G L Ą D :

Azjaci z natury nie są obdarzeni powalającym wzrostem. Mówi się także, że wszyscy mają te same twarze. Co jeśli jednak skrzyżować takiego chińczyka z rosyjską modelką? Można otrzymać wysokiego samca o całkiem nienagannym wizerunku. Dziś dobra prezentacja to podstawa wśród armii klonów. Ming przyszedł na świat w jednym z najlepszych pekińskich szpitali. Lekarz odbierający poród od razu, gdy tylko chłopiec się pojawił zarzucił mu zbyt dużą wagę. Z góry było wiadomo, że jeśli chodzi o centymetry, to dziecię pójdzie w ślady matki. Tak. Z Dominiki był zdecydowanie kawał porządnej kobiety. Jakim więc cudem perełka ze świata mody wyszła za Azjatę? Zwyczajnie, z miłości. Rzadko się to dziś zdarza, nieprawdaż? Poza tym Xiao zaimponował jej swoją niespotykaną siłą, bowiem był mistrzem w paru sztukach Wushu. Właśnie po swoim ojcu Liang zyskał tendencję do łatwego trenowania mięśni i pochłaniania wiedzy na temat samoobrony.
Dziś jego masywność doskonale współgra z 2,13 m wzrostu. Ming z budowy bardziej przypomina porządnego atletę niżeli przesadzonego kulturystę. Przejdźmy jednak do jego niemal wiecznie spokojnej, czasem przyozdobionej podejrzanym uśmiechem twarzy. Cóż, z pewnością warto zacząć od jego oczu odziedziczonych po matce. Utonąć można w ich dziwności i szaleństwie, upić się ich sprzecznością. Lewe w błękicie czystego nieba zabarwione, zaś prawe pożarte przez heterochomię. Para wąska oraz lekko ukośna. Włosy po ojcu - krucze, mocne, cholernie szybko rosnące. Obecnie sięgają kolan. By było ciekawiej po ukochanej rodzicielce mężczyzna przejął jeszcze dłuższy i większy nos. Jego żuchwa oraz kości policzkowe są dobrze zarysowane, widoczne. Do zapadających w pamięć cech jego wizerunku można także zaliczyć jego odcień skóry, który nie jest ni ciemny ni jasny. Barwa mleczno-kakaowa.
Teraz w końcu pomijając jego doskonale prezentujące się mięśnie pod skórą warto przejść do znaków szczególnych. Na dole pleców mężczyzny po lewej stronie ukrywają się charakterystyczne cztery pieprzyki układające się w niemal idealny kwadrat. Dodatkowo przez całą długość jego pleców od prawej łopatki aż do prawego pośladka ciągnie się blizna wyrysowana przez ostrze katany. Dokładnie tak. Krótka historia tejże ozdoby: Dnia pewnego jeden chiński mistrz posprzeczał się z japońskim szermierzem. Ich młodzi synowie mieli się zmierzyć w poparciu poglądów rodziny. Ojciec Minga twierdził, iż ciało człowieka jest bronią idealną a jego przeciwnik uważał zaś broń białą za niezbędne przedłużenie ręki. Kruczowłosy częściowo ucierpiał w tym pojedynku i to właśnie wtedy powstała urocza pamiątka na jego plecach. Udowodnił jednak, że prosty metal nie równa się z siłą mięśni. Złapał gołą dłonią ostrze i wyrwał broń przeciwnikowi. Nawiasem mówiąc tu nabawił się kolejnej stałej blizny na wnętrzu prawej dłoni. To była niezapomniana walka, w której młody chińczyk pierwszy raz zabił człowieka. Rodzina jak i on sam nigdy tego nie zapomną. Piętnastolatek właśnie tego dnia zdobył ogromny szacunek wśród rówieśników oraz zyskał miano Młodego Mistrza. Tamtego czasu, lata słonecznego nie karano walk na śmierć i życie. Jedna śmierć na koncie Smoka.
Jeśli chodzi o inne, mniejsze blizny to zostały one porozrzucane po całym ciele. Ming kiedyś nawet uznał, że je kolekcjonuje. Twierdzi, iż doznaje rozkoszy spierając się z wrogiem.
Pełnoletni smok musi pokazywać swoją dorosłość. Xiao uprosił mistrza w swym fachu, by ten tradycyjnie wykuł chiński symbol równowagi na prawej łydce, drapieżności na lewej oraz okrągły yīnyáng na lewym nadgarstku u swego syna.
Smok bez łusek? To byłoby niedorzeczne. W wieku dwudziestu sześciu lat mężczyzna ozdobił całość swych pleców u tatuażysty. Dzieło nachodzi na pośladki i ciągnie się aż do ud. Wzór jaki wybrał odzwierciedlał duszę szaleńca. Powiadają, iż taki właśnie drapieżnik dżemie w Mingu. Nie jest to jednak zwyczajny tatuaż. To horimono, wykonane z niezwykłą precyzją i pasją.
Jednymi słowy. Porządny kawał mięsa.


T Y P : Seme
G R U P A : Osy
R A N G A : Yīnyáng. Zrównoważony cieleśnie i duchowo. Jednak każdy wie, że yin i yang mogą występować osobno.
D O D A T K O W E :
  • Został mistrzem stylu Huo Long pai, She Quan oraz Chang Quan w Wushu, czego dowodzą czarne stopnie.
  • Osobiście pochował ciało Qianga wrzucając przy tym do jego trumny białe lilie.
  • Nigdy nie pocałował kobiety.
  • Qigong go uspokaja i całkowicie wycisza.
  • Twierdzi, że czuje się winny za swoje czyny i ich żałuje.
  • Szanuje swojego ojca, zawsze na powitanie skłania się przed nim najniżej jak tylko potrafi. Marzy także by dożyć takiego wieku.
  • Lubi gdy pieszczotliwie dotyka się jego włosów. Ludzka fascynacja go zadziwia.
  • Na początku miał trafić do Guantanamo.

B I O G R A F I A :
Pekin. Rok 1969.

Dominika była już w szpitalu. Jej mąż trzymał ją mocno za rękę. Osłabiona wciąż powtarzała "To będzie piękny chłopiec". Jednak lekarz, odbierający poród obawiał się, czy dziecię nie będzie miało nowotworu przysadki mózgowej. Był za duży. Całe szczęście okazał się zdrowy a jego wzrost uznano za przejęty po matce. Cud, który po tak długim wyczekiwaniu ujrzała Dominika dostał imię swego opiekuna doglądającego go podczas pierwszego tchnienia. Ming - Jasny Księżyc.


Zhengzhou. Lata 1972-1987.

Życie rodziny zapowiadało się całkiem zwyczajnie, szczęśliwie. Gdyby w wieku trzech lat Ming nie usłyszał owych słów: "Twoja matka.. musiała gdzieś wyjechać, synu. Nie wróci". Chłopiec był załamany. Nie wiedział, że jego ukochana rodzicielka miała raka płuca. Była palaczką, sama prosiła się o śmierć. Jednak nie spodziewała się konsekwencji. Jej syn zamknął się w sobie. Ledwo nauczył się mówić, a stracił najlepszego odbiorcę swoich dziecięcych przemyśleń.
Pewnego słonecznego dnia, parę miesięcy po śmierci matki, Xiao zwrócił się do syna.
- Nie mogę patrzeć na twój smutek, mój synu jedyny. Chodź. Pokażę ci coś. - i zabrał go do legendarnego miejsca, Klasztoru Shaolin. "Wycisz się, zamknij oczy. Czy czujesz tą energię? Moje dziecię, chodź. Nauczę cię Wushu". Tak wszystko się zaczęło. Dziecko, które jeszcze pojęcia życia i śmierci nie znało zaczęło się wgłębiać w tajemnice chińskiej sztuki. Lata płynęły, Xiao stawał się coraz bardziej wymagający i bezwzględny. Ming bez wahania dziś mógłby powiedzieć, że jego mięśnie były rozrywane przez ból. Nie zdradzał jednak jakim sposobem.
W wieku czternastu lat osiągnął pełną kontrolę nad swoim ciałem i umysłem oraz doświadczył procesu umierania i nauczył się go kontrolować poprzez medytację. To było coś niezwykłego. Inne rodziny szanowały mistrza za szkolenie syna. Trzy dni w bezruchu, bez jedzenia i wody. Ludzie często harmonii nie potrafią pozyskać przez dziesiątki lat, nawet do śmierci. Możliwe, że spokojem młody Ming wypełnił dziurę w sercu po straceniu matki.
Od osiemnastego roku życia zaczął stawać do poważnych walk. Czasem nielegalnych. Nie sposób jednak ich wszystkich tutaj wymienić. Ważna była jedna. Ta, która zmieniła jego życie. Coś w nim drgnęło, gdy na deskach przed nim stanęła niewysoka postać. I choć chrześcijaninem nie był to jego pierwszą myślą była postać Anioła. Długie hebanowe włosy związane w warkocz, tak delikatna twarz.. Jeden chłopiec piękniejszy od wszystkich kobiet razem wziętych. Mężczyzna nie miał nigdy wcześniej styczności z odmienną orientacją. Ogółem był odseparowany od ludzi. Jednak tego dnia jego serce rozkwitło. Nawet w walce po raz pierwszy nie szedł na całość, po raz pierwszy pokonał przeciwnika nie robiąc mu najmniejszej krzywdy. No, może poza tym jednym końcowym rzutem. Czemu gdy był nachylony nad powalonym przegranym nie potrafił odciągnąć wzroku od jego pełnych, różowych ust? Od jego nieprzeciętnie długich rzęs.. Co za głupiec wystawił tą kruszynę do tak brutalnego boju? Ming planował się tego dowiedzieć.
Rodzina Mao od zawsze była szanowana. Kąpali się w swoich bogactwach. Jakież to niezadowolenie wymalowało się na twarzy Baoqinga - głowy rodziny, gdy usłyszał on słowa pogardy z ust mężczyzny. Jego odpowiedź obudziła w Mingu bestię.
- Nie chciał być moją Lǎn fù, więc niech walczy. - słowa te sprawiły, że Smok zacisnął pięści. W szczególności jedno słowo (懒妇). Momentalnie jeden szybki ruch dłoni wbił palce w gardło mężczyzny, który zaczął się dusić. Odpowiednie przyłożenie i precyzja może zmiażdżyć krtań po czym doprowadzić do śmierci, jak w tym przypadku. Ming wyminął ciało i w domu ogromnym w końcu znalazł obiekt swych westchnień.
- Chodź ze mną. - wyciągnął dłoń do młodzieńca.
- Dlaczego? - zapytał.
- Uwolnię cię od tego życia. Mój ojciec da ci schronienie oraz nauczy się bronić. - rzekł. Nie wspomniał jednak, iż fascynuje go ta uroda. Qiang przystał na propozycję i tak zaczęło się ich wspólne życie.(...)


Zhengzhou. Pięć lat później.

- Kocham cię, Qiang. Nie możesz za nią wyjść.
- Zhańbię się jak tego nie zrobię, mój miły. Tylko tak mogę pomóc rodzinie. Ona jest bogata a moja matka i siostry toną w długach. Odbiorą im dom. I co? Nie przygarniemy ich przecież tu. - nie trudno się domyślić. W wieku dwudziestu trzech lat Ming po raz kolejny zabił. Jednak to był pierwszy raz, gdy pozbawił życia kobietę. Gdy tylko przyjechała udusił ją we śnie. Nie wyobrażał sobie swojego kochanka u boku kogokolwiek innego. Teraz to już w końcu miało być dobrze. I było. Przez rok.


Pekin. Rok 1993.

Smok wpadł do szpitala. To głupota, lecz przez korki po prostu biegł za karetką. Krzyczał na sali. Tyle bólu, smutku. Paru mężczyzn musiało go wyciągnąć z pomieszczenia, choć ledwo dali radę. Dlaczego wszyscy wokół mnie muszą umierać?! Dręczyła go ta myśl. W końcu pozwolono mu wejść do środka. Ostatnie spojrzenie, ostatni dotyk, ostatni pocałunek i słowa bezgranicznej miłości. W oczach Smoka jeszcze nigdy nie było tyle łez. Jego najmilszy Qiang..


Wuhan. Rok 1996.

"Przerywamy program by podać ważny komunikat! Prosimy widzów i słuchaczy o uwagę. W okolicach Wuhanu najprawdopodobniej grasuje szaleniec. Zamordowano dziesięć osób. Ciała znaleziono w makabrycznym stanie. Niestety sprawca nie zostawił po sobie żadnych śladów. Uprasza się o zachowanie ostrożności i nie opuszczania sememu domu po godzinie dziesiątej. Motywy zabójstw są nieznane a ofiary nie są niczym ze sobą połączone. Możliwe, że jest to groźba ze strony mafii. Policja prowadzi śledztwo."
Polubił bycie w centrum uwagi. Po śmierci jedynego sensu życia stał się szaleńcem. A to o czym mówili w radiu było dopiero początkiem. Sprawa ucichła na rok. Morderca jednak wrócił. Tym razem jednak znacząco wszystko utrudnił policji. Zgłoszenia zaginięć w szczególności dorosłych mężczyzn i młodych kobiet znacząco wzrosły. Mimo to nic nikomu nie było wiadome, albowiem Ming ukrywał ciała.
Po kolejnym roku na jeden z głównych komisariatów trafiła kartka z wypisanymi słowami: "Kierujcie się wskazówkami a znajdziecie wszystkie ciała. Podaje się wam jak na talerzu. Zostawiam wam setki śladów biologicznych". Ciała faktycznie znaleziono.. w zapomnianej podziemnej krypcie kościelnej. Co gorsza morderca urządził tam okazałą salę tortur. Okrutny odór zgniłych ciał uderzał ostro w twarz na samym wstępie. Widok był okropny. I ten napis na ścianie - 世界是你的哭聲充耳不聞。(Świat jest głuchy na wasze krzyki). Ciała były porozdzierane, a na dwóch męskich dodatkowo było obficie rozlane nasienie mordercy. Miał racje. Zostawił po sobie ślady. Sęk w tym, iż nigdy nie był notowany i jego nazwiska nie było w bazie danych. O ironio.


Pekin. Rok 1999.

Zbrodnie idealne zaczęły go nudzić, więc pod koniec swojej "kariery" urządził jednodniową rzeź wybijając siedemnaście osób w eleganckiej restauracji. Jednak to nie wszystko. Włamał się do siedziby dobrze znanego chińskiego polityka i skręcił mu kark wpierw szepcząc do ucha "Nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość".


Zhengzhou. Rok 2000.

Po roku pogoni policjantów za nieznanym sprawa została odłożona. Zabójca zamilkł. Ming wrócił do rodzinnego miasta by spróbować znów wyciszyć duszę. Niemal mu się to udało.. lecz spojrzenie jedno na mury domu przywołało wspomnienia. Możliwe, że zabijał z tęsknoty. Chciał się wyżyć. Bądź po prostu zachorował psychicznie.
Medytował 13 lat by wyzbyć się cierpienia.


Shanghai. Rok 2013.

Mężczyzna sam przyznał się do winy. Stając przed sądem słuchał tylko słów.
- Skazuję cię na karę śmierci za pozbawienie życia.. - i tu po raz kolejny sędzia się zatrzymał. Liczba jaką miał na świstku papieru go przerażała. Wypowiedział ją tak cicho, że ledwo drugi rząd dosłyszał.
- ..osób. Zostaniesz przewieziony do JUK - 25/6. - mężczyzna skłonił się przed sędzią jakby dziękując mu. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że cały czas pragnął tylko śmierci. Cóż jednak.. Anioła swego nie zobaczy. Jeśli Piekło istnieje, to niech szykuje dla Minga tron.


M U L T I K O N T A : Znane administracji.

Professional Gamblers
Powrót do góry Go down
Maksimilian
Blok Więźniów
Maksimilian


Liczba postów : 196
Join date : 06/01/2013

Smok Empty
PisanieTemat: Re: Smok   Smok EmptyNie 22 Wrz 2013 - 22:54

Akcept.
Powrót do góry Go down
 
Smok
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Wolna :: Archiwum X-
Skocz do: